Lokalny celebryta, czy plagiat Palikota
W niniejszym tekście odniosę się do spraw poruszanych przez Pana Chodkowskiego w materiale pt „W III aktach o tym, jak Brwinów dał się zrobić w konia” opublikowanym na portalu brwinow.com. Niniejszy tekst będzie również odpowiedzią na artykuł mieszkanki o inicjałach AZ, opublikowany również na stronie brwinow.com. W kilku zdaniach przedstawię powody opuszczenia przeze mnie sali obrad rady miejskiej w dniu 21 czerwca br.
Zastanawiam się, czymże sobie zasłużyłem, że student politologii i brwinowski portal informacyjny brwinow.com zrobiwszy przedruk artykułu z prywatnego bloga zajęły się moją osobą? Dlaczego moja osoba nadal wzbudza wśród niektórych środowisk tyle zainteresowania? Dlaczego portal brwinow.com, który jak pamiętamy bezpardonowo atakował moją osobę w czasie kampanii wyborczej nadal to czyni? Jak sięgam pamięcią na portalu tym była bardzo mocno atakowana moja przynależność partyjna, obrzydzanie wszystkim mieszkańcom PIS-u, stek wyzwisk pod moim adresem. Kampania wyborcza się zakończyła jednakże ton pozostał ten sam. Dlaczego „niezależny portal” informacyjny samodzielnie robi przedruk materiału z prywatnego bloga, skąd taka samodzielna inicjatywa? Kopania ciąg dalszy.
Moje pierwsze spotkanie z Panem Chodkowskim
Z Panem Chodkowskim po raz pierwszy spotkałem się tuż po debacie wyborczej przed II turą wyborów na stanowisko Burmistrza. Było to spotkanie przy herbacie, całkowicie prywatne, w miłej, sielskiej atmosferze. Wymieniliśmy wówczas poglądy i nasz punkt widzenia na wiele spraw, zarówno tych gminnych jak i natury ogólnospołecznej. Dowiedziałem się, że łączy nas ten sam kierunek studiów. Ja już wiele lat temu skończyłem a Pan Chodkowski planuje ukończyć studia politologiczne na UW. Mój adwersarz nie krył się z niechęcią do partii prawicowych, konserwatywnych a w szczególności do PISu. Typowy lewak pomyślałem. Ale cóż i dla takich osób jest miejsce w naszej gminie. Nie zgadzałem się z wieloma punktami widzenia mojego adwersarza, jak chociażby stosunkiem do Kościoła, polityką historyczną, itd.
EPIZOD I, czyli o co w tym wszystkim chodzi
Na przełomie maja i czerwca Prezes PIS Pan Jarosław Kaczyński wystąpił do wszystkich samorządów z listem i prośbą, aby podjęły uchwałę wzywającą Premiera Tuska do uznania sprawy polskiego rolnictwa za priorytet w nadchodzącej Polskiej prezydencji w UE. W uzasadnieniu Prezes PIS wyjaśnił wszystkie aspekty z tym związane. Przewodniczący Rady Miejskiej przekazał to pismo wszystkim radnym w tym i mnie, pismo otrzymali też sołtysi. Pismo skierowano również do Komisji Ochrony Środowiska z prośbą o zajęcie stanowiska. Uznałem, że Gmina Brwinów, gmina o charakterze miejsko-wiejskim powinna się przyłączyć do tego apelu. Nie wiedziałem oczywiście, jaki będzie wynik głosowania, z nikim nie prowadziłem na temat rozmów. W międzyczasie przygotowałem w tej sprawie projekt stanowiska (nie uchwały) i skierowałem go do Przewodniczącego z prośbą o włączenie do porządku obrad najbliższej sesji. Przewodniczący ponownie skierował ten dokument do Komisji Ochrony Środowiska z prośbą o opinię. Do porządku obrad jednak punktu tego nie wprowadził. Komisja zaopiniowała ten dokument pozytywnie. Na sesji w dniu 15 czerwca został zmieniony porządek obrad i stanowisko to znalazło się na sesji. Podczas głosowania 11 radnych było za przyjęciem stanowiska.
Po przyjęciu stanowiska Burmistrz Pan Arkadiusz Kosiński powiedział, że źle się stało, że to zostało podjęte i odcina się od tego dokumentu. Jak argumentował miałoby to nam zaszkodzić w relacjach z powiatem oraz wojewodą. Następnego dnia z kuluarowych wieści usłyszałem, że stanowisko to ma być uchylane na kolejnej sesji. Tak też się stało. Autorem wprowadzenia tego do porządku obrad był nie Burmistrz Gminy tylko Wiceprzewodniczący Rady Pan Zbigniew Kurządkowski.
Zgodnie ze złożonym wnioskiem rada miała głosować „ponowne głosowanie” (jak brzmiał wniosek) a głosowała uchylenie stanowiska. Podczas głosowania Rada uchyliła ten dokument.
Potem pojawił się materiał Pana Chodkowskiego, który na nowo poruszył ten temat.
W jednym się zgadzam z Panem Chodkowskim, że strach przed władzą Platformy Obywatelskiej opanował również naszą gminę. Powodem uchylenia stanowiska – jak to się wyraził Burmistrz, który oficjalnie nie był autorem jej uchylenia – był strach jak to zostanie przyjęte przez rządzącą Platformę Obywatelską w Powiecie Pruszkowskim, Województwie itd. To jest właśnie demokracja w wymiarze lokalnym. Nie wychylaj się, bo dostaniesz po łapach.
EPIZOD I, czyli gdzie leży prawda
W swoim materiale Pan Chodkowski w prawie każdym akapicie mija się z prawdą. Brak rzetelności w materiale wziął się zapewne stąd, że Pan Chodkowski nie brał udziału w żadnej sesji rady miejskiej (15 oraz 21 czerwca br). Brak elementarnej wiedzy spowodował, że w materiale znajduje się masa błędów, przekłamań. Zastanawiam się: skoro Pan Chodkowski nie był obecny na tych posiedzeniach rady to skąd miał wiedzę na ten temat? Źródło informacji Pana Chodkowskiego nie stanęło na wysokości zadania i nie przekazało rzetelnych informacji.
Poniżej prezentuję kilka cytatów zawierających nieprawdę a pochodzących z artykułu:
ü Cyt. „Najpierw polityczną bombę zrzucił na Brwinów Radny Falkowski (poniekąd w obstawie okolicznych Sołtysów). Zrobił to na wyraźne polecenie prezesa Prawa i Sprawiedliwości.”. Skąd Pan Chodkowski wie, że „stała za mną obstawa sołtysów”, skoro był nieobecny na sesji? Przypomnę: pismo Prezesa PIS wpłynęło do Przewodniczącego Rady Miejskiej, który przekazał je wszystkim radnym w tym Komisji Ochrony Środowiska i Rozwoju Terenów Wiejskich. Przewodniczący Rady zwrócił się do Komisji, aby wyraziła swoje stanowisko w tej sprawie. Nadany został temu pismu oficjalny bieg. Komisja Ochrony Środowiska jednogłośnie poparła ten dokument. Gdzie tutaj polecenie Prezesa PIS-u skierowane do mnie?
ü Cyt. „(…) Radny Falkowski zjawił się na sali w obstawie zaprzyjaźnionych sołtysów”. Proponowałbym, aby autor tekstu zapytał któregokolwiek z sołtysów, czy zjawił się na sesji z uwagi na to stanowisko. Spieszę wyjaśniać, że sołtysi zawsze biorą udział czy to w posiedzeniach rady czy też komisji. Biorą aktywny udział w życiu społecznym naszej gminy. Taka uwaga jest policzkiem dla tych osób.
ü Cyt. (…) Prawo i Sprawiedliwość pod wodzą bezkompromisowego Jarosława Kaczyńskiego rozpaczliwie szuka poparcia wśród resztek polskiego zaścianka. Partia postanowiła zapukać do drzwi samorządowców (…)”. Autor tekstu w swoim wywodzie zrównuje samorząd brwinowski z zaściankiem. Może dla Pana Chodkowskiego Brwinów to zaścianek. Ja mieszkam w tym mieście od 38 lat. Tutaj się wychowałem, dorastałem, tutaj założyłem rodzinę. Z tą miejscowością łączą mnie najprzyjemniejsze chwile mojego życia. I nie pozwolę Panu Chodkowskiemu na lżenie mojej miejscowości. Jeśli dla autora tekstu jest to zaścianek to proszę pozostawić to miejsce i udać się w mniej zaściankową miejscowość. To jest obrażanie mieszkańców Brwinowa.
ü Autor w każdym miejscu mówi, że przedmiotem głosowania była uchwała. Nic bardziej mylnego. Przygotowany dokument był stanowiskiem rady. A to jest zasadnicza różnica od strony formalno-prawnej. To jest ABC samorządu.
ü Cyt. „(…) nawetjego wyborcy odwrócili się od niego, gdy ten ostentacyjne opuścił salę obrad, po tym jak zorientował się że PIS-owska uchwała została w ostatecznym rozrachunku odrzucona przez Radę”. Powodem mojego wyjścia nie było odrzucenie stanowiska (nie uchwały!!!). W momencie mojego opuszczenia sali Rada Miejska nie głosowała nad uchwaleniem tego dokumentu. Głosowano nad wprowadzeniem go do porządku obrad. Powodem mojego wyjścia było niezgodne z przepisami prawa procedowanie nad wprowadzeniem tego dokumentu pod obrady. Wiceprzewodniczący Rady Pan Zbigniew Kurządkowski zgłosił wniosek o ponowne głosowanie „stanowiska w sprawie (…)”. Należy nadmienić, że ustawa o samorządzie gminnym nie przewiduje takiej możliwości. Natomiast Przewodniczący Rady Pan Sławomir Rakowiecki poddał pod głosowanie wprowadzenie do porządku obrad uchylenie stanowiska. Zupełnie inny wniosek został poddany pod głosowanie niż został złożony przez Pana Kurządkowskiego. Należy nadmienić również, że była to sesja absolutoryjna, jedna z dwóch najważniejszych sesji w ciągu roku. Podczas tej sesji radni powinni się zająć tylko i wyłącznie oceną sprawozdania z wykonania budżetu, oceną pracy burmistrza. Tutaj mieliśmy do czynienia z naprędce, na kolanie kompletnie nieprzygotowaną wrzutką. W proteście opuściłem salę obrad. Pan Chodkowski zapewne by wiedział o tym fakcie, gdyby był obecny podczas posiedzenia rady. Cytowane zdanie jest kłamliwe.
W artykule autor nazywa mnie „wierutnym kłamcą, gdyż zaproponowana uchwała stoi w oczywistej sprzeczności z przedwyborczymi obietnicami”, a na potwierdzenie tego, że kłamałem, kilka zdań wcześniej przywołuje moją wypowiedź, która miałby temu dowodzić cyt. „wodociąg i kanalizacja nie ma barw politycznych”. Jaki jest związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy moją wypowiedzią o wodociągach i tym, że wystąpiłem o wprowadzenie stanowiska w sprawie rolników do porządku obrad i gdzie tutaj jest kłamstwo? To jest doprawdy ekwilibrystyka. Być może dla Pana Chodkowskiego podniesienie trudnej sprawy rolników na szczeblu gminnym jest polityką w wymiarze krajowym. Dla mnie nie. Moja przynależność partyjna wszystkim jest znana. Nigdy tego nie ukrywałem. Nikt nigdy mi nie zarzucił, że na szczeblu gminnym uprawiam partyjniactwo. Do wszystkich mieszkańców podchodziłem i podchodzę jednakowo.
EPIZOD III, czyli kilka cytatów z bloga wziętych
Skoro Pan Chodkowski recenzuje moje poczynania, pozwolę sobie i ja na to samo, w odniesieniu do Jego tekstów. Zawsze uważałem, że treść prywatnych rozmów powinna pozostać pomiędzy rozmówcami. Pan Chodkowski zrobił w swoim tekście wyłom w tej niepisanej zasadzie – nasza rozmowa była 100% prywatna – i wynikami tej rozmowy dzieli się ze wszystkimi, dlatego też czuję się zwolniony z obowiązku zachowania naszych rozmów dla siebie.
Poniżej przedstawiam kilka fragmentów wyjętych z błoga autora:
ü „Panowie najchętniej zasrali by Brwinów pomnikami, życie oddali w walce z ruskimi a imieniem Jana Pawła II nazwali nawet swoje córki. I o to chodzi, w polityce!” – to o mnie i moich kolegach z rady poprzedniej kadencji.
ü Po przeciwnej stronie ringu stoi Szanowny Pan Krzysztof Falkowski – ojciec narodu, prawnik, politolog, PiSior aż się patrzy i jego świta – „prawnicy” (aplikanci, między Bogiem a prawdą, prawem i sprawiedliwością), „ludzie kultury” (choć nie z rzadka – jak dla mnie – analfabeci) i bezpartyjni społecznicy (nie ma przecież bardziej bezpartyjnej partii od PiS-u) – to również o mnie i o moich kolegach z rady poprzedniej kadencji.
ü zniedołężniały kulturmistrz – to o Waldemarze Matuszewskim, radnym poprzedniej kadencji, mieszkańcu Brwinowa,
ü „Prezencja, styl mówienia i kompetencje Pana Wojciecha pozostawiają wprawdzie wiele do życzenia...” – to o Panu Wojciechu Niteckim, mieszkańcu Brwinowa, działaczu sportowym,
ü lokalny „autorytet”, weteran przynajmniej piętnastu wojen światowych (jeśli nie więcej), piłsudczyk i nie wiadomo kto jeszcze - to o Panu Stefanie Wolcendorfie, Honorowym Obywatelu Gminy Brwinów, mieszkańcu Brwinowa
ü „Środowiska kombatanckie nie potrafią przetrawić na przykład braku zgody Burmistrza na budowę pomnika Piłsudskiego w Kaniach – co ja akurat poczytuję raczej jako zasługę” – o upamiętnianiu osób zasłużonych dla naszego kraju i udziale środowisk kombatanckich w życiu społecznym naszej gminy.
ü o „mieścinie Brwinów”: „Odkryłem w niej coś więcej niż powojenny krater i ostatni bastion orientacji kato-wstecznej.”
Czego można ponadto dowiedzieć się o poglądach Pana Chodkowskiego? Jak mi kiedyś wyznał (oczywiście w rozmowie prywatnej) przymierzał się do startu w wyborach do sejmu z listy Palikota, Piłsudski to prawie przestępca, Jan Paweł II to też żaden autorytet. Do tego dochodzi pogarda dla katolików w szczególności tych mieszkających w zaściankowym kato-wstecznym Brwinowie i jakichkolwiek miejsc pamięci dla naszej historii. Odnoszę wrażenie, że sławne hasło „dorżnąć watahy” w tym PISowskie jak i te brwinowskie kato-wsteczne byłoby motywem przewodnim na sztandarze Pana Chodkowskiego.
W tym temacie dyskusję a w szczególności dyskusję z Panem Chodkowskim uważam za zamkniętą. Uważałem, że Pan Chodkowski jest osobą potrafiącą słuchać, otwartą tolerancyjną. Poglądy i światopogląd autora są dla mnie jak z kosmosu, mimo to potrafiłem je uszanować. Nie potrafię jednak uszanować pogardy, nienawiści i języka politycznego odwołującego się do wzorców Panów Palikota i Niesiołowskiego. To mnie przeraża. Celebryta to nie autorytet.
Krzysztof Falkowski