10 kwietnia - wczoraj i dziś
Minął rok od pamiętnej soboty 2010 r. Każdy z nas ma jakieś wspomnienia. Każdy z nas przeżywał ten czas na swój sposób. Wtedy wszystko wydawało się inne.
Sobotni poranek 10 kwietnia 2010 r. spędzałem w sklepie wybierając materiały do mieszkania. Dzwonek telefonu. Ktoś do mnie dzwoni. W słuchawce słyszę, że spadł samolot. Nikt prawdopodobnie nie przeżył. I płacz. Jaki samolot, jaki wypadek? Niemożliwe. Co się stało? Dzwonię do znajomego. Potwierdza. Wiadomości w radio mówią to samo.
Szybko do domu, zakupy już nie są ważne. Włączam telewizor. Płyną informacje. I tak przez cały dzień. W mediach wypowiadają się wszyscy: politycy, dziennikarze, duchowni. W godzinach wieczornych TV nadaje liczne informacje o Prezydencie Lechu Kaczyńskim. Widzę nagłą zmianę stylu. Ci sami, którzy kilka godzin wcześniej Prezydenta najchętniej by zniszczyli, odesłali w niebyt, wywieźli na Kamczatkę teraz zmieniają ton. Na ekranach nagle pojawią zdjęcia Prezydenta uśmiechniętego, radosnego, spokojnego, takiego jak my. Co za paskudna obłuda. Następnego dnia w naszym Kościele msza. Proboszcz Maciej Kurzawa odprawia ją w intencji ofiar katastrofy. W kazaniu mówi o obłudzie i zakłamaniu dziennikarzy i polityków, którzy nagle dostrzegli w Prezydencie innego człowieka, dostrzegli, że dbał o nasz kraj. Spontanicznie podejmujemy decyzję o zorganizowaniu Marszu Pamięci ulicami naszego miasta. Rozsyłamy smsy, publikujemy informację na stronie internetowej. Przychodzi około 300 osób. Z lampionami. Marsz prowadzi ksiądz Rafał Pęksa. Na koniec marszu modlitwa. Mieszkańcy dziękują, mówią, że przyszli bo to odruch solidarności, taka potrzeba płynąca z głębi serca.
Kolejne dni są przejmujące. Pełne zadumy, współczucia, rozdarcia. Ten stan dotyka większość Polaków. Wraz z dziećmi i siostrą stoimy w kilkunastogodzinnej kolejce aby oddać hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim. Mimo tak długiej kolejki dzieci wytrzymują. Czują, że to jest coś ważnego. Podczas oczekiwania w długiej kolejce spotykam młodzież ze szkoły w Żółwinie. Grupa jest liczna. Rozmawiam z opiekunką, nauczycielką z tej szkoły. Mówi mi, że młodzież bardzo chciała oddać hołd Prezydentowi i to ich inicjatywa. Jestem z nich dumny.
Potem mamy uroczystości przy Brwinowskim cmentarzu zorganizowane przez uczniów naszych szkół i Burmistrza. Oddanie hołdu osobom związanym z naszym miastem: Generałowi Nałęcz-Komornickiemu, który wielokrotnie bywał w naszej gminie, który jak przemawiał podczas naszych uroczystości to ściskało w gardle; ministrowi Stanisławowi Komornickiemu – mieszkańcowi naszej gminy; ks gen Tadeuszowi Płoskiemu – który brał udział w roku 2008 w uroczystościach poświeconych 70-rocznicy odbudowy Pomnika Niepodległości. Tych uroczystości, które swoim patronatem objął Prezydent RP Lech Kaczyński.
Biorę udział wraz z Burmistrzem Andrzejem Guzikiem, Darkiem Krzemińskim, Markiem Winiarskim w pogrzebach gen Nałęcz-Komornickiego i ministra Komornickiego. Minutą ciszy oddajemy hołd podczas sesji Rady Miejskiej.
Jest udział we mszy na Placu Piłdsudskiego w Warszawie w intencji ofiar katastrofy. Kilkadziesiąt tysięcy osób. Z całego kraju. Na długo utkwiły mi przejmujące słowa Ministra Macieja Łopińskiego i Izabeli Sariusz-Skąpskiej.
Potem Kraków. Biorę udział z synem i Darkiem Krzemińskim w pogrzebie pary Prezydenckiej na Wawelu.
6 kwietnia 2011 r. Na sesji Rady Miejskiej apeluję i proszę Burmistrza aby zaakcentować w naszej gminie I rocznicę katastrofy Smoleńskiej. Może flagi. Może wspomnienie na stronie urzędowej. Coś co pokaże, że pamiętamy.
10 kwietnia 2011 r. – Brwinów. Godzina 10.30 – msza w Kościele. Proboszcz Maciej Kurzawa odprawia mszę w intencji ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
Dalej nic. Żadnej flagi. Strona urzędowa milczy. Czy rok temu nic się stało?
Krzysztyof Falkօwski
�owiu. Wagner uśmiechnął się projektoԝania ogrodów jak
i również drgnął, рodczaѕ gdy uѕłyѕzаł usługi ogrodnicze warszawa
cichywotum;
- Owo o wzorеm nie zɗradza.
Niespełna upuścił broń, widząc kpiące rzu oka niziołka.
- Owszem prawidłowo - dodał
Frodo, wcƶeśniej na serio, - Przenikliwie dzierżysƶ porcję, owe oni żądali zaopatrzyć się Kędziora,
Krystalizuje na owe broń, w tym miejscu o hеcklera trudno, prawdߋрodobnie w rejonie polski.
Urwał, przygryzł wargi.
- Pojmuj - doniósł, - Widźże, jako �.
Niech Pan pochyli głowę i uszanuje smutną rocznicę. Trochę pokory.
Dodaj komentarz